"Jaki cudny czas by zaczynaæ! Niebo a¿ pêka Z nadmiaru piêkna Nic nas nie mo¿e powstrzymaæ" - mówi on... I po chwili ju¿ j¹ rozbiera Z letniej sukienki I z wszystkich tajemnic Ws³odkim zbo¿u ton¹ w objêciach W tê noc...
I jak to byæ mog³o ¯e ona i on Osobno przez tyle lat ¯yli nie wiedz¹c O swoim istnieniu No jak, jak to siê mog³o staæ?
I tak nagle przysz³o im koñczyæ Pod zimnym niebem Zas³anym œniegiem "Nic nas ju¿ chyba nie ³¹czy" - mówi on... I po chwili p³acz¹ oboje Choæ w g³êbi serca P³acz¹ ze szczêœcia To co wspólnie dziel¹ na dwoje W tê noc
I jak to byæ mog³o ¯e ona i on Razem przez tyle lat ¯yli nie z sob¹ Lecz ca³kiem obok No jak, jak to siê mog³o staæ?
"Jaki cudny czas by zaczynaæ Niebo a¿ pêka Z nadmiaru piêkna Nic nas nie mo¿e powstrzymaæ" - mówi on...
I jak to byæ mog³o ¯e ona i on Razem przez tyle lat ¯yli nie z sob¹ Lecz ca³kiem obok No jak, jak to siê mog³o staæ? I jak to byæ mog³o ¯e ona i on Razem przez tyle lat ¯yli nie z sob¹ Lecz ca³kiem obok No jak, jak to siê mog³o staæ? Powiedz mi jak, powiedz mi jak To siê mog³o staæ No jak?