Niebo siê otwiera wierzcho³kami sosen, Ga³êziami szarpie niecierpliwy wiatr. S³oñce w piasek rzuca okruchami z³ota, Gubi swe promienie wœród wysokich traw.
P³onie w twoich w³osach wst¹¿ka czy kokarda. Zaraz nasz powita twoich oczu blask. Siedzisz i zaplatasz piêkne swe warkocze. Zaraz powiesz z dum¹, ¿e ju¿ masz piêæ lat.
Patrzysz jak ¿egluj¹ stada chmur po niebie. S³uchasz bajek, które opowiada las. S³oñce na twym nosku nowe piegi liczy. Pewnie ich przybêdzie du¿o tego dnia.
S³oñce ju¿ w zenicie, wokó³ kr¹¿¹ osy. Leje siê do szklanki morelowy sok. Wypij, Florentyno, zdrowie wszystkich dzieci. Wœród wysokich sosen stanie dla nich dom.