Wiêc podzielimy go przez pó³: Ja biorê ty³, dla Ciebie przód Lub, jeœli wolisz, mo¿esz wybraæ swoj¹ czêœæ. To bêdzie moje - resztê weŸ. W po³owie utnê, no i czeœæ! Niech po po³owie ka¿dy swoje ma, co ma.
Co nas ³¹czy³o - ju¿ minê³o, wiêc Na pó³ wypada ka¿d¹ dzieliæ rzecz. Lecz zanim utnê, zastanówmy siê, Co warte pó³ dywanu? Nie? To nie!
Przetniemy w poprzek albo wzd³u¿, Na ukos nawet - byle ju¿! Na szczêœcie wszystko dobrze dzieli siê na dwa: Najsprawiedliwiej, szkoda s³ów. Sprawdzony historycznie wzór - Salomonowe: to pó³ - moje, Twoje - tam.
Co nas ³¹czy³o, znów o jedno mniej. Jak pó³ dywanu to i tapczan te¿! Lecz zanim utnê, zastanówmy siê, Co warte pó³ tapczanu? Nie? To nie!
Jak sobie ¿yczysz! Skoro tak, To teraz dawaj tutaj psa! W tê stronê, albo raczej zaznacz kreskê wzd³u¿. I b¹dŸ tak dobra, powiedz mu, ¯eby nie merda³ twoim pó³. Spójrz, jak spokojnie stoi moje. Dawaj nó¿!
I, oczywiœcie, dowiedzia³em siê, ¯e pies to cz³owiek, a ja - zgo³a nie. Jak siê skoñczy³o - chyba ka¿dy wie: Pies zosta³ ca³y ... i my z sob¹ te¿!