Dziewczynie, któr¹ ktoœ ok³ama³ podle, Zawiód³ nocny bar i czar ekranu - Daruj lepszy œwit ni¿ ten, co zna ju¿. Nie mów, ¿e masz piêkniejsze od niej.
Miasto, które zna jak brudn¹ plamê, Teraz niech jak sen przy tobie zgaœnie. Szko³a, któr¹ da³ jej ten kochany Zniknie nagle, tak jak lêk poranny.
Daj, daj tej dziewczynie bia³y welon. Kup, kup dwie obr¹czki szczeroz³ote. Zgaœ, zgaœ uœmiech ludzi z³ych. A potem daj, daj tej dziewczynie czyste rêce. IdŸ, idŸ do jej matki na niedzielê. Walcz! Walcz! Niech was nie pokona czas.
Szaroœæ zwyk³ych dni jej nie porazi; Place, które œpi¹ jak po chorobie; Ciemny, stary dom, bez gniazd bocianich; Œwiata groŸny szum co p³ynie z gazem.
Œwieciæ bêdzie jej urody nag³oœæ W czarn¹, zimn¹ noc, i w dzieñ majowy. Tylko ty masz byæ jak doktór m¹dry: Co dzieñ taki sam, co dzieñ nowy.
Daj, daj tej dziewczynie bia³y welon. Kup, kup dwie obr¹czki szczeroz³ote. Zgaœ, zgaœ uœmiech ludzi z³ych. A potem daj, daj tej dziewczynie czyste rêce. IdŸ, idŸ do jej matki na niedzielê. Walcz! Walcz! Niech was nie pokona czas.
A potem daj, daj tej dziewczynie bia³y welon. Kup, kup dwie obr¹czki szczeroz³ote. Zgaœ, zgaœ uœmiech ludzi z³ych. A potem daj, daj tej dziewczynie czyste rêce. IdŸ, idŸ do jej matki na niedzielê. Walcz! Walcz! Niech was nie pokona czas.