Moze widziales ja, gdy plakala resztka lez Chciala byc inna lecz, Uznali to za grzech Jej bialy plecak, jak zagiel pod wiatr Jakby chcial uciec hen w dal Odwrócili sie od niej, Winna jest wyrok brzmial.
Moze widziales go, Jak bal sie obok przejsc Kartke z tektury mial, U szyi niby glaz Stracil przyjaciól jak traci sie wzrok Ciemno i strasznie i zle, Nasze serca stanely W dniu, gdy on zostal sam.
Nie, nie, nie, nie! Niebo to my, Obdarci z gwiazd Niebo umiera gdzies w nas
Niebo to my, W olowiu chmur, Ja i Ty
Moze widziales ich, Nieczulych tak jak szklo Tylko nie pomyl sie, Wygladaja tak jak my Obojetni do bólu, Jakby nigdy nie przezyli nic Nagle staja bezbronni, Gdy dopada ich zlo
Nie, nie, nie, nie! Niebo to my...
Tylu ludzi w potrzebie bez szans Otwórz dla nich swe niebo Schronia sie tam, Schronia sie tam
Stracil przyjaciól jak traci sie wzrok Ciemno i strasznie i zle Otwórz przed nim swe niebo By nigdy, nigdy nie byl sam