¯aden rz¹d nie mo¿e utrzymaæ siê d³ugo przy w³adzy, je¿eli bêdzie siê opiera³ tylko na bagnetach i czo³gach.
1.Dziœ nie bez przyczyn T³um na ulicy krzyczy W tym kraju robotniczym Niczym s¹ robotnicy A w³adza wgra¿a przymusem ustrój Który g³ównie zdra¿a i sprzyja ubóstwu By³o ich stu dwustu tysi¹c sto tysiêcy I miêdzy nimi niewidzialne wiêzy Stali na placu, stali na, zdani na siebie Spontaniczny wydarzeñ przebieg Jeszcze wczoraj strach trzyma³ ich wyzwach Strach puœci³ nadziejê, strach nadziejê zagryza³ Dziœ byli spo³eczeñstwem, szli w jednym rzêdzie Nikt nie chcia³ w swoim kraju czuæ siê, jak wiêzieñ I nikt siê nie wycofa³, mimo ofiar Mimo, ¿e cena tego by³a wysoka Ale zbudowano pomnik, który nie zginie Potomni pytaj¹, kto by³ temu winien To ta elita marna To ta totalitarna w³adza Której jedyn¹ si³¹ jest armia Wszêdzie na ca³ym œwiecie jest przeszkod¹ By mog³y rosn¹æ spo³eczeñstwo i wolne s³owo Bo demokracja mo¿e byæ zasad¹ Ale demokracja te¿ mo¿e byæ fascad¹ Dziœ mo¿emy swobodnie nieœæ treœæ Oddajmy czeœæ Poznaj piêæ szeœæ.
Krew przelana w Poznaniu obci¹¿¹ wroga. Obci¹¿a wrogie w Polsce oœrodki perialistyczne i reakcyjne podziemie, które s¹ bezpoœrednimi sprawcami zajœcia.
2.Coœ pêka wtedy, gdy roœnie ucisk I wybucha, kiedy to dotyczy ludzi S¹ granice, które maj¹ w³asny alarm Tych sygna³ów nie zag³uszy ¿aden ha³as Nie ma planów, które mog¹ byæ recept¹ Statystyka nie dotyka tego, co jest z zewn¹trz Tam nie dociera sonda, para to w³adzy Co jak dzika horda bije tak, by zabiæ Czasem roœnie napiêcie, zaczyna iskrzyæ To zupe³nie inny œwiat, ni¿ ten opisany w Biblii Szukanie wroga przez najwiêkszego kata Gdy dyplomacja pada, zostaje tylko atak Ten chory system nie zda³ egzaminu Trzeba poprzeæ wolnoœæ, choæ na kilka minut To d³awione ¿ycie, które nie rozkwita S³ychaæ tylko serca bicia tych, których to dotyka Tysi¹ce osób zebranych solidarnie Proœby, kontrarz¹dco wystawia armiê ChodŸmy, mamy prawo mieæ swoje zdanie Wielu z tych, co posz³o nigdy nie powstanie Czarny czwartek, czerwiec, miasto Poznañ W piêædziesi¹tym szóstym pisa³a siê historia Teraz jesteœmy wolni, mamy wolny wybór Wybierajmy godnie, nie przynosz¹c wstydu.
Powtarzamy bowiem raz jeszcze. Nie ostoi siê d³ugo ¿aden rz¹d i ¿adna w³adza, je¿eli terror i przemoc bêd¹ jedynym jej oparciem. W ostatniej stancji bowiem decydowa³ i decyduje nadal cz³owiek.