Jestem tylko pyłem W milionowym mieście Mam powszednią pospolitą twarz Jestem tłem i przeraża mnie powietrze Moja podświadomość Stateczna i bierna, stateczna i bierna Za mną, przede mną rumuńskie klimaty Wygląda to jak film o końcu świata Oddech łapie mnie za rękaw Tak jak śmierć pożąda kata
I czuję jak niewidzialna pętla Zaciska moją szyję Ledwie trzymam się powierzchni Ja jestem tylko pyłem Czasem uśmiecham się przez sen A gdy sen przychodzi zaraz Śni mi się monstrualna pizda Żarłoczna jak kosiara
W oddali majaczą fabryczne kominy Snują wizje narkotyczne Milcząc przybierają kształty falliczne Krok po kroku tracę własne punkty odniesienia W hotelowym holu Prostytutki które znam z widzenia Coraz bardziej pewne, bezwzględne lecz chętne
I czuję jak niewidzialna pętla...
Mija ciężki dzień Przekraczam próg mieszkania Z fabryk nieprzytomna wychodzi trzecia zmiana Zapalam nocną lampkę Ty uśmiechasz się przez sen Ja opowiadam tobie szeptem O tym co dzisiaj zdarzyło się na mieście O tym co dzisiaj zdarzyło się na mieście