[Peja] Ski Sk³ad Parê hien w ¿yciu namawia³o do kurestwa Jak myœlisz, co wybra³em, byæ nie mieæ to moja kwestia Jak najdalej od takich, którzy chcieli by dorobiæ Jak paso¿yt siê pod³¹czyæ do umiejêtnoœci twoich I ssaæ by chcia³o, widzê takich, to mnie czyœci Z twojej ciê¿kiej pracy chcieli by mieæ korzyœci Przydupasy, pod³¹czki, uœmiechy, uœcisk r¹czki Bran¿owi ocieracze przyczepiaj¹ siê jak rzepy Propozycjê warte grzechu, opcja na rok te tandety Zaróbmy parê groszy, wspólnie zróbmy coœ fajnego Zawsze powiem wypierdalaj, jeszcze nie wiesz dlaczego? Na ty to mów kolegom bo ja do nich nie nale¿ê Chocia¿ kwiczê i le¿ê to cha³tury siê nie chwycê Grzecznie te¿ umiem odmówiæ, nie dociera, to zaryczê Kocham muzê nie banknot, hajs mnie nie zdegenerowa³ Jedynie z³a ulica i berbela ¿o³¹dkowa Kontrolujê swoje ruchy jak odprawa paszportowa A tych paru chce przemycaæ, jakieœ brudy wnieœæ na pok³ad Zagraj koncert w jego ciuchach a wspó³praca bêdzie dobra Tych kilku drobnych cwaniaczków, pseudo promotorów popatrz Kombinuj¹ jak rap sprzedaæ i za niego skasowaæ Pod przykrywk¹ promowaæ, nawpierdalasz siê do syta Tylko nie z mego koryta, byæ nie mieæ jesteœmy kwita Oto kolejny cytat z kolejnego klasyka Bez pomocy i ryzyka, ¿e ktoœ s³ucha i rzyga ¯e ktoœ patrzy i pluje, wiedz, ¿e dobrze tu g³ówkuje Z kim trzeba siê umówiê, trzymaj siê ode mnie z dala Podejmuje decyzjê na które godnoœæ mi pozwala A hieny ¿r¹ och³apu psuj¹c nam wszystkim opinie Ich czas nied³ugo minie, mówiê swoim w rodzinie Byæ nie mieæ to brzmi naiwnie, inaczej nie dam ci prze¿yæ To jest w³aœnie ta wartoœæ, w któr¹ zawsze bêdê wierzyæ Byæ nie mieæ
Ref.: Byæ nie mieæ to odwieczny dylemat Byæ nie mieæ my we dwóch coœ na temat Byæ nie mieæ konsekwentnie ten sam schemat Przemyœl to sam, bo regu³y na to nie ma (x2)
[Wiœniowy] Kolejny dzieñ tygodnia, który ciê¿ko siê zaczyna Siódma trzydzieœci czas do pracy siê zbli¿a Zmêczone oczy moje i zawsze wredna mina Przed siebie idê twardo, ¿eby do pi¹tku wytrzymaæ Gdzie le¿y przyczyna, ¿e pieniêdzy wci¹¿ za ma³o Wiêcej by siê chcia³o i niech w koñcu by siê sta³o Ale nigdy nie pos³ucha³ podpowiedzi jegomoœcia Który z mojej muzyki bêdzie robi³ sobie hity (obciach) WejdŸ do studia, ja przeliczê jakie przynosisz profity Wolê z Pej¹ siê ustawiæ, ¿eby bity pouk³adaæ Wolê z Decksem w domu wokale popoprawiaæ Potem wsi¹œæ do bany, bez biletu ale z wiar¹ ¯e to co robiê bêdzie lepszym siê stawa³o A dla ciebie to za ma³o, mówisz ¿e siê nie ceniê? Najwa¿niejsze s¹ pieni¹dze, ale nie na mojej scenie Wole, ¿eby ten kto s³ucha³ to co robiê doceni³ ¯eby tylko mi powiedzia³: ¿ebyœ Wiœnia siê nie zmieni³ Bo dobr¹ idziesz drog¹ i kumple ci pomog¹ ¯ebyœ doszed³ do celu jak dosz³o ju¿ wielu A gdy wreszcie ju¿ tam bêdziesz pieni¹dz te¿ tam czeka³ bêdzie Wtedy tego jesteœ pewny, ¿e zawdziêczasz wszystko sobie I ka¿dego dnia to wspomnisz obmyœlaj¹c plany nowe Jaka ciê¿ka by³a droga, lecz odwagi ci to doda Byæ nie mieæ, Ski Sk³ad, Wiœniowy oto moje dla was s³owa